#80 Emilia Kubaszak – “Bluszcz”

Sięgając po książkę “Bluszcz” pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to oczywiście okładka. Piękna kobieta z burzą rudych włosów. Od razu wiedziałam, że ta książka będzie ciekawa i wciągająca. W końcu nie na darmo mówi się, że rude to zadziorne, idące do swojego celu mimo wszystko. Mimo iż to pierwsza książka tej autorki z wielką przyjemnością zabrałam się za czytanie.

Beata to kobieta, która zawsze dostaje to czego pragnie. Jest osobą bardzo pewną siebie, dążącą do wybranego przez siebie celu po tzw. trupach. Uważa, że jest piękna i tym swoim pięknem może zawładnąć sercami mężczyzn, których dość szybko porzuca. Można powiedzieć, że Beata to rozkapryszona jedynaczka, która kocha płacić się w luksusie. 

Mirek to mężczyzna, jak mogłoby się wydawać – kolejna zdobycz Beaty. Lecz czytając książkę dowiadujemy się, że jest on osobą lubiącą seks i zdradzającą żonę. Swoje zdrady sprytnie ukrywa mówiąc, że jest chory i jedzie na wizytę do lekarza. Ta mu na początku wierzy, lecz z czasem chce jeździć z nim na te wizyty. Co zrobi Mirek? Jak wybrnie z tej sytuacji?

Nasza bohaterka w końcu chce zaznać prawdziwego szczęścia, dlatego postanawia usidlić Mirka, snując różne intrygi. Zapewne zastanawiacie się skąd się wzięła nazwa książki? Już wyjaśniam… Intrygi snute przez Beatę łączą ze sobą (zupełnie jak bluszcz) wiele osób z jej przeszłości. Każda z tych osób wnosi coś do życia kobiety, czegoś uczy, coś pokazuje. Niestety jej pomysły nie przynoszą oczekiwanych rezultatów i w końcu dochodzi do tragedii. 

Co się wydarzyło i jacy bohaterowie pojawili się w książce – to już musicie sami odkryć. Książka to pozycja, którą czyta się szybko. Ale znalazłam coś co mnie denerwowało. I tu nie chodzi o Beatę, jej charakter i to co wyczyniała, lecz o wątki… Czasami są tak zaplątane, że na początku trudno połapać się o kogo chodzi. Oprócz tego małego  ‘ale’ nie znalazłam nic, co by mnie zniechęcało do tej książki.