#67 Angelika Ślusarczyk – “Zatrute serca”
Czasami po przeczytaniu książki nie mam pojęcia co o niej napisać. Niby moja recenzja powinna być pozytywna, bo historia opisana przez autorkę jest w miarę ciekawa, lecz jest wiele minusów, na które zwróciłam uwagę. Mimo wszystko będę starała się opisać książkę najlepiej jak potrafię.
Klara jest młodą dziewczyną pracującą w restauracji. W młodości straciła mamę dlatego teraz wychowuje ją ojciec z macochą. Kobiety nie przepadają za sobą a co najgorsze macocha nie kocha ojca dziewczyny, jest z nim dla korzyści materialnych. Klara nie potrafi poradzić sobie z myślami, że jej rodzicielki już nie ma i ciągle jej myśli wracają do dawnych czasów, kiedy rodzina była w komplecie.
Pewnego dni będąc na imprezie w klubie zwraca uwagę na chłopaka o pięknych oczach, jak się później okazuje ma on na imię Łukasz. Nie potrafi o nim zapomnieć, mimo iż widziała go wychodzącego z damskiej ubikacji z jakąś kobietą. Kolejne dni mijają na wypatrywaniu chłopaka, którym się zauroczyła. I ma to szczęście, że trafia na niego – pierwsze przytulenie, pocałunek, a nawet zaproszenie do domu i wspólnie spędzona noc (tylko leżeli obok siebie) sprawiają, że dziewczyna powoli się zakochuje. Relacje z macochą nie poprawiają się a próby porozmawiania z ojcem na ten temat nie przynoszą żadnego efektu. W dodatku okazuje się, że macocha jest w ciąży i po kryjomu wzięła ślub z jej ojcem. Klara jest załamana i przypomina sobie o tym, że dawno temu korzystała z komunikatora gadu-gadu. Postanawia przypomnieć sobie numer i hasło oraz zalogować się tam. W przeszłości pisała z chłopakiem – Marcelem, którego nazywała przyjacielem. To on był powiernikiem jej najskrytszych sekretów lecz niestety nie wie dlaczego ale ich kontakt urwał się. Po wejściu na swoje konto od razu przychodzi wiadomość. Okazuje się, że pisze do niej dziewczyna jej internetowego przyjaciela. Pisząc codziennie zaprzyjaźniają się, nawet dochodzi o spotkania i chwilowej rozmowy w cztery oczy. Ania, bo tak miała na imię dziewczyna chce aby Klara spotkała się Marcelem.
Po jakimś czasie okazuje się, że rodzice Klary mieli domek nad morzem. Dziewczyna pragnie pojechać tam, by znaleźć jakieś informacje o matce. Postanawia zabrać ze sobą swojego ukochanego. Wspólne dni mijają szybko, ich relacja pogłębia się do tego stopnia, że zbliżają się do siebie także fizycznie. Niestety ten czas szybko się kończy i pora wracać do domu.
Czy relacje Klary z macochą poprawią się? Czy związek dziewczyny z Łukaszem przetrwa? A co najważniejsze, czy dojdzie do spotkania z Marcelem..? Tego dowiecie się po przeczytaniu książki.
Pisałam wcześniej o minusach (bo nie wiem jak nazwać to), więc o nich teraz wspomnę:
– dziewczyna poznaje chłopaka, ma świadomość, że każdego dnia widzi go z inną dziewczyną a nadal chce się z nim spotykać,
– nie znając Łukasza zaprasza go nocą do domu, wspólnie spędzają noc (leżąc obok siebie),
– komunikator gadu-gadu – czy nadal ktoś z niego korzysta?
– czy internetowe przyjaźnie potrafią przetrwać tak długo?
– nie wyobrażam sobie tej sytuacji, że Ania (dziewczyna jej internetowego przyjaciela Marcela) pisze do niej i nakłania do spotkania z Marcelem.
Nie wiem, ale nie rozumiem troszkę tego, być może to wina wieku. Gdybym była kilka lat młodsza (albo miała naście lat), bym inaczej odbierała całą historię. Zdecydowanie oczekiwałabym więcej informacji o uczuciach, obawach związanych z nieznajomym. Mimo wszystko książkę czytało się szybko. Nie chcę nikogo zrażać do tej pozycji, bo widzę, że recenzje są na ogół pozytywne. Warto samemu przeczytać i przekonać się czy ta książka do nas przemawia.
Nie kusi mnie pozycja.
Poczekam na następną recenzję, tej książki nie planuję czytać 🙂
Oj nie moje klimaty, pamietam gadu gadu oj co to byl za szal czatowy 😀
Planowałam ją przeczytać, myślę że i tak to zrobię, ale z mniejszymi oczekiwaniami mając na uwadze minusy, o których piszesz.
Pozdrawiam, Książki jak narkotyk