Kaja Herman – “W tym domu straszę”
Kupiłam książkę z wielu powodów, między innymi opis na okładce, fakt, że książka została nagrodzona w konkursie na powieść komediową oraz zdanie napisane przez panią Banach, że rzekomo “Takiej komedii jeszcze nie czytaliście”. Faktycznie… nie czytałam komedii, gdzie nie znalazłam nic śmiesznego. I naprawdę nie mam pojęcia czy tylko ja tak uważam, czy inne osoby, które przeczytały “W tym domu straszę” będą miały taką samą opinię, czy wręcz przeciwnie… może ta książka jest faktycznie mega śmieszna, tylko to nie mój humor? Będę musiała zapoznać się z innymi recenzjami.

I wiecie co… ja nawet nie wiem jak mam napisać tą recenzję. Mam wrażenie, że autorka sama nie wiedziała co tak naprawdę chce przekazać, bo przeskakiwała z wątku na wątek szybciej niż uciekający kot. I tak, rozumiem, że to debiut literacki i… wybaczam, bo wiem, że debiuty nie muszą być doskonałe. Ale przechodząc do fabuły…
Iskra przyjeżdża do swojej babci z dwóch powodów. Jednym ma być opieka nad nią po przebytym zawale, drugim, że nieopodal ma praktyki w szpitalu psychiatrycznym. Babcia tej młodej damy nie jest typową staruszką. To praktykującą lekarka, lubiąca alkohol i młodszych mężczyzn. W dodatku jest pełna energii i pomysłów, dlatego, gdy dowiaduje się, że wnuczka ma u niej mieszkać przez jakiś czas stara się zaplanować coś co wypędzi młodą z jej domu… I tak też się dzieje… w jakiś magiczny sposób pojawiają się duchy, które mają za zadanie przestraszyć Iskrę. Czy tak się stanie?
Jak zawsze – zachęcam do przeczytania książki i wydania opinii osobiście. Bo to co mi się nie spodobało, to wcale nie oznacza, że i u was tak będzie. A naprawdę chciałabym znać wasze zdanie. Czy ono będzie podobne do mojego?