RELACJEROZWÓJ OSOBISTY

Co robić, aby małżeństwo przetrwało długie lata?

O związkach partnerskich czy małżeńskich można mówić wiele. Można doradzać, zachęcać do zmian, ale pamiętajmy, że każda osoba, która tworzy dany związek jest inna. Oczywiste jest to, że chcemy jak najlepiej. W końcu chyba wszyscy chcą przeżyć ze swoim ukochanym czy też ukochaną długie lata  życia, szczęśliwego, pełnego miłości życia. I powiem Wam, że wciąż zachwycam się nad tym co nazywamy “miłością”. Niby banalne w tych czasach jest to, że ktoś kogoś pokochał, ale czy przyjrzeliście się temu zjawisku z drugiej strony? 
Zobacz jak musisz głęboko ufać drugiej osobie, jakie pokłady wiary i nadziei masz w sobie. Spotykasz kogoś zupełnie obcego, nic o nim nie wiesz poza tym jak wygląda. Każdego dnia otwierasz się przez nim, obnażasz się ze swoich słabości i wad – podświadomie ufasz osobie, którą obdarzyłaś uczuciem. Jest to niezwykłe prawda? Zaufać i oddać siebie całą nieznajomemu bez jakichkolwiek wątpliwości. Gdy kochasz ta miłość przysłania Ci wszystko, dosłownie cały świat. A co za tym idzie nie widzisz zagrożenia jakie może nieść za sobą bezgraniczne zaufanie nieznajomemu. Bo to, że Ty kochasz wcale nie oznacza, że ta druga osoba ma tak samo dobre zamiary wobec Ciebie. I to jest piękne! 
Co robić, aby małżeństwo przetrwało długie lata?

Miłość jest piękna, ale związek składa się nie tylko z niej. W życiu każdego małżeństwa czy pary przychodzą różne kryzysy, kłótnie, a czasami i wieje nudą. Ot takie zwyczajne życie we dwoje. Praca, dom, brak czasu, a jak są dzieci to obowiązków przybywa każdego dnia. Masz wrażenie, że Twoja doba jest za krótka a pomoc partnera niby jest, ale mimo wszystko nie dajesz rady z tym co masz zaplanowane. Cała uwaga skupia się na wszystkim innym, tylko nie na Was. Każdego dnia mimo tego, że jesteście razem masz wrażenie, że… jesteście osobno. Widzicie się przelotnie pomiędzy zadaniami dnia dzisiejszego, często jedynymi rozmowami są te dotyczące zakupów, pracy czy mieszkania. A noce służą tylko i wyłącznie do spania, bo o bliskości nie ma mowy, przecież jesteście wykończeni. I tak rodzą się różnego rodzaju kryzysy, które u większości par kończą się separacją lub rozwodem. Przykro się czyta o tym prawda? Cóż takie mamy czasy, że lepiej jest zepsutą rzecz wyrzucić i kupić nową, niż zadać sobie jakiś trud i samemu naprawić. Ludzie lubią iść na łatwiznę. Wystarczy pójść do sklepu i zobaczyć co ludzie wkładają do koszyków sklepowych – gotowe zupy, placki ziemniaczane, kopytka czy pierogi. Ja doskonale rozumiem, że nie każdy ma tyle czasu aby zrobić obiad z dwóch dań, no ale proszę Was… Czy serio nie znajdziecie chwili, aby samemu upichcić ulubioną potrawę? Jeżeli nie umiesz gotować, sprawdź przepis w necie – chwile postoisz w kuchni, ale za to zjesz zdrowo i będziesz miała świadomość, że potrawa jest przygotowana własnoręcznie. Szczególnie młodzi ludzie tak robią i naprawdę bardzo, ale to bardzo mnie dziwi takie coś. Dobra ale nie jest to temat na dzisiaj… 
Pamiętam chwile, gdy znajomi pytali mnie co takiego robię, że mimo upływu lat oboje patrzymy na siebie tak jak na początku związku. Z moim mężem jestem prawie 11 lat, w tym ponad 5 lat małżeństwa. I te wszystkie wspólne lata to praca dwóch osób – moja i mojego męża. Oczywiście jak każda para spieramy się czasami o rzeczy, które tak naprawdę nie są warte tych sporów. Kłótnie występują u nas bardzo rzadko i po czasie uświadamiany sobie, że one nie były potrzebne. Mamy zasadę – nigdy nie idziemy spać zdenerwowani na siebie. Jak coś jest nie tak – rozmawiamy. I to jest najważniejszy punkt ROZMOWA. Spokojna, łagodna, ale szczera. My siadamy obok siebie na łóżku, trzymamy się za ręce i mówimy to co w danej chwili czujemy. Wspólnie staramy się rozwiązać dany problem o ile taki jest. W międzyczasie są jakieś buziaki, przytulanie się – nie robimy nic, co mogłoby zepsuć to co budowaliśmy tyle lat. Ciche dni, spanie osobno? Nigdy tego u nas nie było! I nie rozumiem jak można nie odzywać się do drugiej osoby. Jestem świadoma, że życie jest bardzo krótkie i później można żałować tego, że straciliśmy czas na głupie kłótnie zamiast cieszyć się tym, że ukochana osoba jest obok. Jak masz jakiś problem i wątpliwości to rozwiązuj je od razu. Nie jutro! Bo nigdy nie jesteś pewna, czy to jutro nadejdzie.
Związek to również POMOC sobie. Pomoc w domu, pomoc przy dzieciach… Swoją pomoc możesz ofiarować na różne sposoby. My pomagamy sobie zawsze i we wszystkim. W tygodniu mieszkanie sprzątam sama, lecz w soboty robimy to wspólnie. Do południa mamy tak zwaną generalkę. Każde z nas wie co ma robić i robimy to co lubimy. Jeżeli ja nie lubię odkurzać, robi to mój mąż, ja zaś robię to czego on nie lubi. Dlatego nasze jak to nazwaliśmy generalne porządki nie są czymś przymusowym, robionym na siłę. A jak dodamy do tego ulubioną muzykę w tle, to już w ogóle. Tak samo jest z przygotowywaniem posiłków. W tygodniu robię to sama, lecz wolne dni w tygodniu bądź weekendy są wspólne. Lubimy piec i gotować, więc w kuchni spędzamy wiele czasu. Wymyślamy nowe potrawy, bawimy się smakami i zapachami. Wspólne prace zbliżają do siebie. Bywa tak, że mamy gorszy dzień, źle się czujemy, nie mamy zupełnie sił. W takim przypadku pomoc partnera może być niezastąpiona. Podanie gorącej herbaty, czy wyciągnięcie prania z pralki – to niby nic takiego, ale … to znak, że możesz liczyć na osobę, z którą jesteś. Nie wiem czy mogę zaliczyć to do pomocy, ale… robienie zdjęć drugiej osobie to również w jakimś stopniu pomoc. Tak jest u nas, zdjęcia na których jestem (i nie tylko te) robi mój mąż. To on podsuwa mi czasami różne pomysły na wpisy blogowe czy właśnie zdjęcia. To on sam z siebie ‘cyka fotki’ jak jesteśmy na spacerze. Gdy widzi jakiś fajny plener mówi “ustaw się a ja Ci zrobię zdjęcie”. Działa to również w drugą stronę, gdy on potrzebuje jakiegoś zdjęcia do różnych swoich projektów – robię mu je.
Nie wiem czy wiecie, ale my nigdy nie mówimy sobie po imieniu (chyba, że wspominamy w rozmowie drugą osobę, bo nie wyobrażam sobie, aby do znajomej mówić np. mój kotek jest w pracy, zdecydowanie lepiej brzmi mąż albo Dominik). Już od początku związku jakoś tak wyszło, że mówimy do siebie pewnymi określeniami (jakie one są zostawię dla siebie, osoby które nas znają zapewne nie raz słyszeli jak się do siebie zwracamy). I fajne jest mieć JAKIEŚ OKREŚLENIA na swojego partnera. Bardzo miło jest być czyimś słońcem (przecież słońce to radość, prawda?) albo kochaniem. No chyba, że chcecie być żabką, chmurką, czy rybką to też jest miłe. Wszystko zależy od Was, bo ja zdecydowanie wolę słyszeć “Kotek podaj mi gazetę” niż “Dagmara podaj mi gazetę”. Według mnie pierwsze określenie jest  pełne miłości, uczucia. 
Oczywiście słownictwo i rozmowy to nie wszystko, ważne są również różnego rodzaju GESTY. U nas pierwszym punktem jest robienie mi kawy z samego rana. Mąż wstając o 5 albo o 6 wstawia wodę i robi moją ulubioną kawkę. Zna mnie doskonale i wie, że kawa zaraz po przebudzeniu jest najważniejsza. To ona daje mi motywację, rozbudza i poprawia humor, który nie jest fajny zaraz po spojrzeniu na zegarek. I nie myślcie sobie, że mąż tym sposobem rozkazuje mi wstać. Zapewne wiele razy czytaliście, że zdecydowanie wolę wstawać z samego rana niż wylegiwać się do południa (chociaż są takie dni, że robię sobie dzień wolny i śpię ile się da – czyli do 8-9). Jeżeli chodzi o dni wolne albo weekendy (tak u nas to różnica, bo mąż jak jest po służbie to ma dzień wolny w tygodniu), to kawkę pijemy w łóżku. 
Jeżeli mam dzień, gdy nie mam siły wstać z samego rana, mąż sypie kawę do filiżanki i zostawia karteczkę z jakimś miłym napisem. Gdy wstaję, oczywiście najpierw idę do kuchni wstawić wodę, widzę karteczkę i od razu mam humor lepszy. 
Rozłąki są dobre i w naszym przypadku jest ich wiele, jedne są krótkie inne długie. To one scalają związki, weryfikują czy są prawdziwe, pokazują nam kto tak naprawdę się dla nas liczy. Mimo wszystko najważniejsze są powroty. Czekanie na ponowne zobaczenie się po kilku miesiącach jest bardzo ważne. To pierwsze spojrzenie, błysk w oku, pierwsze przytulenie i pocałunek. Niby znamy siebie bardzo dobrze, ale w takich chwilach czujemy się jakbyśmy robili to pierwszy raz. Nie ważne czy Twój partner wyjeżdża na długo czy idzie na chwilę do sklepu ciesz się z jego powrotu. My mamy taki rytuał, że gdy usłyszymy piknięcie domofonu, od razu otwieramy drzwi i czekamy aż ujrzymy drugą osobę na schodach. Gdy wychodzimy z domu i gdy do niego wracamy dajemy sobie buziaka i mówimy sobie, że się kochamy. Mały gest, a znaczy wiele!
Jesteśmy z tych ludzi, którzy CELEBRUJĄ WAŻNE dla nich DNI. Takimi dniami są urodziny, imieniny (moje, bo mąż nie obchodzi), rocznica ślubu i rocznica związku, a oprócz tego każdy 14 dzień miesiąca. Wtedy też mąż kupuje mi kwiaty (i tak już od prawie 11 lat z małymi wyjątkami jak jest w morzu). No właśnie a co z tymi wyjątkami? Wtedy mam pozostawione niespodzianki w kalendarzu w postaci osobistego wpisu dla mnie. Oczywiście na każdy miesiąc inny. W ciągu dnia w miarę możliwości piszemy do siebie wiadomości typu “Kocham Cię”, czy “Myślę o Tobie”. Niby nic takiego, ale wywołuje uśmiech na twarzy. 
WSPÓLNE SPĘDZANIE CZASU to nie tylko umilanie sobie wolnej chwili, ale także poznawanie siebie wzajemnie oraz siebie jako osobnej jednostki. Ileż to można chodzić na spacery czy na zakupy? Zapytacie… Ale uwierzcie mi, jest mnóstwo innych form spędzania wolnego czasu. Lubicie oglądać kabarety w telewizji? A co byś powiedziała na hm… może nie romantyczny ale zabawny weekend z mężem oglądając na żywo ulubionych komików? A może wspólnie uwielbiacie jakiś zespół i Waszym marzeniem jest zobaczyć go “w realu”? Wyobrażasz sobie, że stoisz pod sceną, Twój ukochany obejmuje Cię czule i w tej chwili grają ‘waszą’ piosenkę? Wszystko jest możliwe jak się tylko czegoś mocno chce! Zastanawiasz się co grają akurat w Twoim kinie czy teatrze? Przychodzę Ci z pomocą! Odkryłam świetną stronę (zapewne znałaś ją co?) biletyna.pl/ to właśnie na niej znajdziesz wszystkie wydarzenia kulturowe, które mogą Cię zainteresować. Szukanie jest bardzo proste. Wystarczy w wyszukiwarce wpisać swoje miasto, od razu zobaczysz co, gdzie i kiedy grają. Dodatkowo przez stronę możesz kupić bilety na wybrane przez Ciebie wydarzenie. 
I wiesz co, mam pomysł! W sumie to zdradzę Ci mój pomysł – ja wiem, że do Mikołajek jest jeszcze mnóstwo czasu, ale może już teraz byś zrobiła mężowi niespodziankę i kupiła bilet np. na stad up? Chyba, że obchodzicie w najbliższych dniach jakąś inną uroczystość (wy, Wasza rodzina albo znajomi), to warto już rozejrzeć się za biletami. 
Teraz pewnie myślicie, że banalne jest skorzystanie z mojej propozycji, prawda? Ale znowu będę zmuszona prosić Was o spojrzenie na wszystko z innej perspektywy. Już nie mówiąc o Was, ale o Waszych bliskich. Wasi rodzice albo znajomi z dziećmi – czy oni często wychodzą tylko we dwoje? Wydaje mi się, że nie! I to właśnie jest świetna okazja, aby sprawić im niespodziankę. Chciałabyś, aby ktoś kupił Wam bilet, zarezerwował lożę, zabrał dzieci a Ciebie i męża wygonił na miasto? No pewnie, że marzysz o tym! Dlatego teraz Ty możesz tak zrobić swoim bliskim. Więc teraz leć na stronę: biletyna.pl/ i kupuj bilety! 
Pamiętacie jak za młodu CHODZILIŚCIE NA RANDKI? My to robimy do dzisiaj! Jak randka to randka, czyli sukienka, szpilka, makijaż, mąż w koszuli. Najpierw kawa w jakieś kawiarni, spacer bulwarem, później obiad na mieście. Bywa i tak, że zamiast obiadu w restauracji sami przygotowujemy romantyczną kolację przy świecach w domu. Wtedy włączamy ulubione romantyczne piosenki, wspominamy dawne czasy, planujemy przyszłość, napijemy się winka a czasami i potańczymy. 
I tak sobie żyjemy tyle lat razem. Bez nudy, bez większych kłótni lecz z planami na przyszłość. Oczywiście to tylko moje propozycje dotyczące małżeństwa. Każdy z Was jest inny, ma inny charakter, tryb pracy, mieszka w różnych częściach kraju – tych większych i tych mniejszych. Ale każdy ma ten sam cel – by przetrwać z ukochaną osobą. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *