#84 Joanna Tekieli – “Szlak srebrnych mgieł”
Już na wstępie mogę Wam powiedzieć, że ta książka nie jest taką typową pozycją, gdzie przeczytacie tylko i wyłącznie jakąś historię. Oczywiście, nie zaprzeczam będzie ciekawie, ale co najważniejsze… ta książka a w sumie historia zawarta w niej zmusza do refleksji. Czytając często odkładałam ją, by móc w spokoju pomyśleć o życiu i tym wszystkim co każdego dnia mnie spotyka. Ale to nie wszystko! Główna bohaterka mierzy się z tęsknotą po stracie bliskiej osoby, przechodzi różne etapy żałoby. To nam pokazuje jak uporać się z samotnością, co trzeba zrobić, aby w końcu zrozumieć, że nasze życie wciąż trwa, mimo wszystko… Zobaczymy niezwykłą przemianę. Przemianę z kobiety załamanej, kruchej, samotnej w kogoś kto może dosłownie przenosić góry i poradzi sobie z każdą przeciwnością losu. Ja to porównałam do motyla, który z brzydkiego robaka przeistacza się w pięknego motyla, którego chce się podziwiać.
Beata to nasza główna bohaterka. Już od najmłodszych lat miała ‘pod górkę’. Pochodziła z wielodzietnej rodziny, w której nie zaznała prawdziwej miłości. Dlatego jako nastolatka wyprowadziła się z domu rodzinnego. Tym faktem nikt się nie przejął, co więcej – rodzice ucieszyli się, że będzie więcej miejsca w domu i mniej ludzi do wyżywienia. Była tak zdeterminowała, że mimo przeciwności losu spełniła swoje marzenie i została Panią Architekt, po czasie zaczęła pracować w biurze projektowym. Tam też poznała smak prawdziwej miłości. Witek był nie tylko jej kolegą z pracy, ale także wiernym kompanem podróży, najlepszym przyjacielem, kochankiem i jedyną rodziną jaką posiadała. Mieli jedną wspólną pasję – wyprawy na szlak.
Oboje postanowili, że dziesiątą rocznicę ślubu spędzą na szlaku, który wiele razy pokonywali. Przygotowywali się do tego dnia od dłuższego czasu. Ta podróż miała pokazać im jak długą i ciężką drogę przeszli podczas wspólnego życia.
Niestety nic nie jest takie proste, a życie… jak to życie – rani nas w najmniej odpowiednim momencie. Nagle w wypadku samochodowym ginie ukochany Beaty. A ona sama nie może pogodzić się z tą stratą. Mijają dni, miesiące a nawet i lata a Beata wciąż przeżywa żałobę, wciąż kumulują się w niej te same uczucia co w momencie informacji o śmierci ukochanego. Bardzo tęskni za Witkiem, nie umie bez niego żyć. Śmierć jego to jakby śmierć jej samej.
Zbliża się ich dziesiąta rocznica ślubu. Beata postanawia zrealizować ich wspólny plan. Sama wyrusza na szlak. Sprzedaje mieszkanie, zostawia różne upoważnienia pełnomocnikowi, zmienia numer telefonu. Mogłoby się wydawać, że to głupi wybryk samotnej kobiety. Ale tak nie jest… Ta podróż, ta wyprawa to nie tylko fizyczne wymęczenie, ale także odrodzenie. Beata każdego dnia wędrówki wchodzi nie tylko na wyżyny ale także i w głąb siebie. Pomaga jej w tym wszystkim mężczyzna – przewodnik, którego sama wybrała.
Szczerze polecam każdemu “Szlak srebrnych mgieł”. Autorka w magiczny sposób dotarła nie tylko do mojego serca, ale i także w głąb umysłu, tylko po to, by kolejny raz pokazać, że ‘nic nie dzieje się bez przyczyny’, jak i to, że nasze życie może być jeszcze piękne, mimo wszystko…
Bardzo Ci dziękuję za te piękne słowa! Ta książka jest mi szczególnie bliska, więc tym bardziej miło mi, że trafiła do Twojego serca.
Jeszcze nie czytałam tej książki ale chętnie przeczytam
Chętnie popytam o nią w bibliotece
Czytała ostatnio "Pensjonat Leśna Ostoja" bardzo mi się podobał wiec polecam :))
Dawno nie czytałam takiego rodzaju, ale teraz mnie zachęciłaś. 😉
Myślę że w najbliższej przyszłości sięgnę po tą książkę
Sam tytuł już mnie zaciekawił