Termofor – rzecz, którą każdy powinien mieć w domu.
Termofor dawno temu odszedł w zapomnienie. Nawet w sklepach rzadko jest ‘spotkać’ takie cudo do kupienia. Czasami Biedronka w swojej ofercie (a nawet i promocji) oferuje termofory, lecz jest to rzadkość. Uznajemy, że termofor to przeżytek, a do ogrzewania się wystarczy nam kubek gorącej herbaty oraz ciepły koc. Mimo wszystko są osoby, które nie wyobrażają sobie jesieni i zimy bez termoforu. Ja jestem jedną z takich osób i dla mnie termofor to nie tylko rzecz, dzięki której ogrzeje się. Dla mnie ma on również inne funkcje.
Czasy się zmieniły, termofory również się zmieniły, a w zasadzie otrzymały “ubranka”, dzięki którym mogą ozdobić w jakiś sposób nasze mieszkanie. Wybór w “ubrankach” jest wielki – zaczynając od wełnianego, kończąc na pluszowym. Ja kupiłam kiedyś termofor bajkowy – wygląda jak maskotka Kłapouchy. Są osoby, które potrafią robić na drutach, więc one same mogą zaprojektować nietuzinkowy wygląd swojego termofora. Ale nie o ubrankach ma być mowa…
Ten “przenośny kaloryfer” służy nie tylko do miejscowego ogrzewania ciała. Osobiście staram się wykorzystywać go na różne sposoby.
1. Idealny do ogrzewania się po długim spacerze.
Oczywiście uwielbiam, gdy po długim spacerze podczas śniegu i mrozu mąż przyniesie mi ten gumowy worek wypełniony gorącą wodą. Standardowo – kocyk, gorąca czekolada bądź owocowa herbata, ulubiona gazeta lub książka no i termofor. Od razu wieczór staje się o wiele lepszy i przyjemniejszy. Szkoda, że teraz nie ma takich zim jak kilka lat temu, lecz wieczory są mroźne, więc mój miś, a dokładnie Kłapouchy mnie ogrzewa.
2. Do uśmierzania bólu.
Termofor służy mi również jako uśmierzanie bólu miesiączkowego. Wiele razy słyszałam i czytałam, że na ‘te bóle’ nie powinno się kłaść ciepłego na brzuch, bo to sprawia, że ból staje się mocniejszy, a nawet u niektórych powoduje krwotok. Widocznie jestem inna niż wszyscy i nie wyobrażam sobie “tych dni” bez tego cuda. Wystarczą dwie ewentualnie trzy godziny i ból mija. A bez termoforu boli cały dzień.
3. Na spięte mięśnie.
Na spięte mięśnie najlepsze jest ciepło, które ma za zadanie rozluźnić je. I w tym przypadku termofor może okazać się niezbędny.
4. Na bóle krzyża/pleców.
Po ciężkim dniu w pracy bywa tak, że strasznie bolą nas plecy/krzyż. Nie warto faszerować się jakimiś tabletkami przeciwbólowymi, czy smarować maściami. Wystarczy na bolące miejsce położyć termofor. Ból szybko zniknie.
Zajrzyj również tu:
1. Perfumy jako idealny prezent nie tylko dla kobiety
2. Niezapowiedziani goście? Żaden problem!
3. Dlaczego NIE ustępuję miejsca w autobusie
Nie mam tego cuda, ale coraz częściej widzę w sklepach termofor obszyty w pluszowego misia, jednorożca czy inne urocze motywy. Aż chce się go mieć ze sobą "w te dni" lub w zimowe wieczory 😉
u nas też termofor to must have ! 😀
Oczywiście, że mam 😀
Kiedyś takie szpetne były, a teraz takie ładne można dostać <3
Mam, polecam i potwierdzam, że to mega przydatna rzecz 🙂
Mam dwa termofory w razie gdyby jeden się zgubił gdzieś w domu. Wykorzystuję we wszystkich opisanych przez Ciebie sytuacjach i często też z nim śpię w zimie, bo okropny ze mnie zmarźluch 🙂
Mam taki mały termofor, który zaczyna się grzać dopiero jak się go "przełamie" – nie wiem czy wiesz o co mi chodzi 😛 Bardzo przydatny gadżet np. do ogrzania rąk w trakcie zimowego spaceru.
A ja mam wrażenie, że termofory są łatwo dostępne. Chociażby w home&you, pepco czy kiku są chyba przez cały rok dostępne 😉
Gdzieś kiedyś miałam. Teraz nie mam pojęcia gdzie, ale będę musiała poszukać. 😀 Następnym razem jak zmarznę to już wiem w co się wtulę. <3 (Niby mam kota, niby taki żywy grzejnik, ale wiadomo, że jak to kot przychodzi tylko kiedy sam chce).
Mam i codziennie go używam 😀