KSIĄŻKI

Edyta Folwarska – “Romans nad jeziorem Como”

Ostatnio mam szczęście, że trafiam na wspaniałe książki, takie które w sobie zawierają mnóstwo emocji. I przyznam się, że czytając “Romans nad jeziorem Como” na samym końcu uroniłam łzę i to nie jedną.

Na początku chce się napisać: O matko! co to była za książka! Niby jakiś romans, niby zdrada, ale jednak… nic nie dzieje się bez przyczyny! Przekonacie się o tym czytając tą książkę!

Ania w dniu swojego ślubu zamiast życzeń składanych przez bliskich – w formie filmiku – dostaje… film jak jej mąż uprawia seks z jej własną przyjaciółką. Na domiar złego widzą to wszyscy goście, bo zostaje on wyświetlony na sali weselnej. Kobieta jest załamana! Nie może uwierzyć, że dwie bliskie jej osoby, zdradziły, zraniły, podeptały jej uczucia i to w taki sposób. Całe szczęście, że dostaje propozycje prowadzenia małego pensjonatu, który znajduje się z dala od tego wszystkiego, a mianowicie we Włoszech nad jeziorem Como. I wiecie co… tak spodobało mi się to miasteczko, to jak opisywała je autorka, że aż mam ochotę kiedyś wybrać się w tamto miejsce.

Wracając do głównej bohaterki i jej rozterek… Przyjmuje propozycję i jedzie w wyznaczone miejsce. Od samego początku jest zachwycona widokami, lecz coś przykuwa jej uwagę jeszcze bardziej… Jest to Alessandro, młody mężczyzna, który z jednej strony ją intryguje, a z drugiej denerwuje. Jak to bywa w takich książkach – ci młodzi poznają się każdego dnia, przeżywają miłe chwile, ale… jest coś dziwnego. Alessandro jednego dnia pokazuje, że jest w niej zakochany, lecz następnego odrzuca ją i zachowuje się jakby dla niego nie istniała. Ania jest zaniepokojona jego zachowaniem tak bardzo, że postanowiła odkryć jego sekret.

I tu… nic wam nie zdradzę! Ja też byłam przekonana, że to zwykła historia miłosna jakich wiele – myliłam się! Nie spodziewałam się takiego zakończenia, nie spodziewałam się tego co będzie się działo zaraz po poznaniu sekretu… I nie… nie chodzi tu o inną kobietę, chociaż taka się pojawia w książce.

Dawno tak dobrze i szybko nie czytało mi się. Autorka potrafi słowem pokazać piękno miejsca, w którym dzieje się akcja, potrafi też pokazać uczucia tak bardzo, że czuje się je samemu. Mimo, że uczucia się mieszkają – od złości, radości, po miłość, kłamstwa i nienawiść to… my naprawdę jesteśmy w stanie wczuć się w bohaterów i przeżywać rozterki razem z nimi. Nie patrzcie na okładkę książki, nie patrzenie na opis na okładce… One nie mają znaczenia, w środku znajdziecie naprawdę coś czego chyba szukacie, coś co was zaskoczy. I nie zdradzę czy zakończenie jest smutne czy wesołe, napisze tylko, że jest pouczające.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *