KSIĄŻKI

Sylwia Markiewicz – “Niepokorne”

Jak to u mnie bywa, przed podjęciem decyzji o przeczytaniu książki najpierw zapoznałam się z opisem na okładce. I co mam powiedzieć? Oczywiście przyciągnął moją uwagę, mimo iż okładka zupełnie do mnie nie przemówiła. Zabrałam się za czytanie i… pochłonęła mnie, to mogę przyznać. Przeczytałam ją w dzień. Jakoś w ciągu trzech godzin bez przerywania. Ale czy mi się spodobała? Czy spełniła moje oczekiwania?

Głównymi bohaterkami są trzy kobiety w różnym wieku – Aneta, Milena i Justyna. Każda z nich ma swoje problemy, troski, wątpliwości. Każda z nich jest na swój sposób odważna, ale i też zraniona przez kogoś na kim bądź czym jej zależało. Pewnego dnia kobiety postanawiają zmienić swoje życie. Nagle, w jednej chwili pakują walizkę i… wsiadają do pociągu.

Los a może coś zupełnie innego ma wobec nich chyba jakiś plan, ponieważ wszystkie trzy wsiadają do tego samego wagonu w pociągu, co więcej… do tego samego przedziału. Na początku wszystkie są nieśmiałe, lecz po jakimś czasie zaczynają wymieniać między sobą jakieś zdania. Najmniej skłonna do rozmów jest najmłodsza z nich – Justyna. Uważa ona, że tak naprawdę nie ma o czym mówić. Pochodzi z domu, gdzie rodzice są alkoholikami, a to tak naprawdę ona utrzymuje całą rodzinę – rodziców i młodszą siostrę. Nie ma w nikim wsparcia, jest zdana praktycznie sama na siebie.

Aneta to mama trójki dzieci. Jest osobą strasznie zabieganą, zapracowaną bez chwili dla siebie. W dodatku noworoczny obiad, który już za pasem ma być kolejny raz przygotowany właśnie w jej domu. Niby to taka tradycja, na którą ona się nie godziła, ale jednak… musi swój czas zorganizować tak, aby oprócz zajmowania się dziećmi upichcić pyszne potrawy dla mnóstwa osób, które przyjdą do nich w Nowy Rok. Mąż niestety jej nie pomaga, tak samo jak zaproszone osoby nie kwapią się do tego aby przygotować chociaż jedną z potraw, by gospodyni domu nieco ulżyć.

Milena ma bardzo trudną relacje rodzinną. Ojciec jej dziecka zostawił ją samą, następnie poznała pewnego mężczyznę, który jak twierdzi pokocha i Justynę i jej syna. Ale czy na pewno? Czy Konrad, aktualny partner jest ideałem na być może przyszłego męża?

Podróż płynie dość miło aż do czasu… niestety dość duża awaria trakcji kolejowej zmusza kobiety do przesiadki w autobus. Niestety pech (a może traf) chce, że… pomyliły one autobusy i koniec końców wylądowały w Gdańsku. I tu tak naprawdę zaczyna się cała historia, która – mogę wam zdradzić – ma dobre zakończenie.

Autorka w swojej książce poruszyła naprawdę wiele ważnych, życiowych tematów. Wydaje mi się, że każda kobieta, niezależnie od statusu materialnego, pozycji zawodowej czy stanu cywilnego znajdzie w bohaterkach kawałek siebie, albo kogoś kogo doskonale zna. Książka jest naprawdę fajnie napisana i czyta się ją błyskawicznie (pamiętacie, na początku pisałam, że czytałam ją trzy godziny). Ale… no właśnie… ja jak zawsze szczerze (ale wy o tym wiecie, bo mnie znacie)… zabrakło mi czegoś. Nie wiem czego… jakiegoś takiego tupnięcia, grzmotu, pioruna… czegoś wybuchowego, jakiejś akcji, gdzie sytuacja zmienia się nagle, niepostrzeżenie… że coś nie zaskoczy bardzo. Ale… w sumie to nie ważne! Ważny jest przekaz i to co autorka chciała nam powiedzieć wymyślając historię i przelewając ją na papier. I udało jej się to! Mimo braku tego czegoś, to… polecam książkę każdemu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *