KSIĄŻKI

Magdalena Winnicka – “Ściśle tajne”

Mam wielki problem z tą książką. Okładka jest śliczna, opis zachęcający i chyba byłoby to na tyle… I na samym początku pragnę uprzedzić, że moja ocena będzie negatywna. I tu zaczynam się zastanawiać… czy wszystkie pozytywne oceny wynikają z tego, że ktoś podjął współpracę z autorką bądź wydawnictwem i boi się, że to będzie jego ostatnia współpraca czy może pozytywne recenzje są prawdziwe? Wiecie… ja jestem z tych osób, które zawsze piszą szczerze, nie ważne skąd mają daną książkę. Uważam, że aby zbudować jakąś społeczność wokół siebie należy być prawdziwym w tym co się robi. Lepiej jest nie mieć żadnych współprac niż komuś słodzić na siłę, po to aby nie stracić dobrej opinii… U mnie ściemniania nie uświadczycie, dlatego teraz też ta recenzja będzie zgodna ze mną.

Przeczytałam opis i od razu pomyślałam, że ta książka wciągnie mnie do reszty – romans studentki z wykładowcą, zagadnienia związane z Kryminologią i Kryminalistyką, potajemne schadzki, rodzące się uczucie, jakieś intrygi, może ucieczka przed rodzicami… Tak właśnie myślałam, że będzie… A co dostałam? Aż nie wiem jak to nazwać… Dostałam książkę, która mogłaby być świetna ale nie jest… Wątki są mdłe, bohaterowie strasznie irytujący, naiwni, dialogi wymuszone… jeżeli jest poruszany jakiś temat, to autorka nawet nie weszła w niego głębiej, aby pokazać jak dany problem rozwiązać. O czym dokładnie mówię? Uwaga! tu będzie hit! Przebijanie błony dziewiczej marchewką! Tak, dobrze czytacie! Nie musicie przecierać oczu! I wiecie co… ja doskonale rozumiem, że ludzie mogą mieć takie problemy… problemy z bólem podczas stosunku, z błoną a dokładniej z jej przebiciem, ale… tą książkę czytają też nastolatki! I fajnie byłoby zagłębić się w ten temat, dać jakieś wskazówki co zrobić, do jakich specjalistów się udać. I tak, wiem, że to książka taka zwykła a nie poradnik, ale jak już się pisze o czymś takim, to naprawdę fajnie jest zamieszczać elementy pouczające, dające do myślenia. Bo książki powinny uczyć, niezależnie od tematu…

Krystian jest majorem ABW, a dodatkowo wykładowcą i wiecie co… czytając miałam wrażenie, że jest on bohaterem taniego romansu… wiecie jakiś harlequin czy coś w tym stylu… Nie odczułam, aby znał zasady, etykę pracy w takim miejscu… Myślałam, że on udaje taką osobę dlatego tak jest pokazany w tej książce, ale niestety… do samego końca nic takiego się nie okazało. A szkoda, bo to ciekawa praca i warto było poszukać gdzieś głębiej różnych informacji na ten temat mogłaby wyjść niesamowita historia, dzięki której czytelnik mógłby dowiedzieć się czegoś o tej pracy.

Sara przezywana Sarenką. Kim była ta dziewczyna oprócz tego, że była córką komendanta policji i studentką? Nikim… postacią irytującą, bezosobową, naiwną… wydawać by się mogło, że to głupia nastolatka nie potrafiąca poradzić sobie z rówieśnikami, pozwalająca na upokorzenia, wyzwiska. I tak, tu też rozumiem, że wśród nastolatków są ci odważni, utrudniający życie innym, ale są też ci spokojni, bojący się wszystkiego. I warto pokazywać te różnice, ale… warto było też pokazać, opisać myśli Sary. Wczuć się w bohaterkę i opisać jej wewnętrzny ból, złość, myśli które jej towarzyszą podczas różnych tych złych rzeczy, które się przydawały. A tu ten jak ważny temat – temat problemów z równieśnikami, temat agresji wobec innych ludzi został potraktowany nijak…

Miał być wątek kryminalny związany z klauzulą poufności i co? Gdzie on jest? Gdzie jest napięcie, jakieś zwroty akcji, elementy zaskoczenia?

Cała książka to relacja między Sarą a Krystianem, która jest tandetna… Zabrakło w niej wielu elementów, które by czyniły ich relację wyjątkową, mądrą! Bo przecież mężczyzna jest od niej sporo starszy, to powinien dawać jakiś przykład, prawda?

I wiecie co… ja nie wiem co mam dalej pisać o tej książce… Uważam, że potencjał był wielki, ale zmarnowany… I oczywiście są błędy… bo na studiach są zajęcia, wykłady a nie lekcje, one nie trwają czterdziestu pięciu minut, tylko od półtorej godziny do trzech godzin w zależności od tego czy to są właśnie ćwiczenia, warsztaty, wykłady… na studiach nie ma kartkówek! Są wejściówki, kolokwia, egzaminy… i tak to może są drobne błędy i może one nic nie znaczą, nic nie wnoszą ale ktoś kto robił korektę, redakcję, to powinien to zauważyć i poprawić.

To jest pierwszy tom książki, ale czy sięgnęłabym po kolejny? Chyba tylko dlatego, że jestem ciekawa czy autorka zmieniła nieco zamysł, czy uzupełniła braki odnośnie fabuły, bohaterów, ich pracy, emocji itp… Dodatkowo ciekawa jestem co ojciec Sary powie, gdy dowie się o romansie córki z jego przyjacielem a zarazem o dziewiętnaście lat starszym wykładowcą.

Podsumowując… Nie pamiętam kiedy ostatnio napisałam negatywną recenzje. Nie robię tego, bo zazwyczaj jak trafiam na jakieś książki, to one posiadają w sobie wszystko to co trzeba. Czytanie jest wtedy przyjemnością, a nie katorgą, jak w tym przypadku. Jak już wiecie, bo mnie przecież znacie, czytam książkę w ciągu trzech godzin. Aby przeczytać tą, zajęło mi to tydzień! I jest mi tak bardzo przykro, bo opis i okładka są cudowne. W dodatku to moje pierwsze spotkanie z autorką i myślałam, że już po tej książce stanie się ona moją ulubioną… Ale! I tu może was zaskoczę, nie skreślam autorki! Mogła nie wyjść jej ta książka, nie wiem… może zabrakło czasu na dopracowanie, może nie wiedziała jak zrealizować pomysł, który wpadł jej do głowy… Nie moja sprawa, ale… widziałam, że napisała inne książki, dlatego z wielką chęcią sięgnę po nie, aby przekonać się czy każda jest napisana tak “po łebkach” czy tamte są bardziej dopracowane.

ps. Po napisaniu recenzji przeszukałam internet i zauważyłam, że nie jestem sama w tej negatywnej opinii. Czyli jednak jest z tą książka coś nie tak, skoro jest więcej osób, którym ona nie przypadła do gustu ze względu na ilość błędów i niedociągnięć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *