Nowy rozdział w życiu, czyli przeprowadzka do Gdyni.
Listopad 2013 roku był przełomem w moim/naszym życiu. Można powiedzieć, że zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę. Nowe miasto, nowi ludzie, wspólne mieszkanie – wszystko było nowe, nieznane, tajemnicze. Jadąc do Gdyni przepełniała mnie radość, ale i też obawa. Bałam się, że sobie nie poradzę. W głowie krążyło wiele myśli – czy to co ugotuję zasmakuje mojemu wtedy narzeczonemu, czy odnajdę się w tym mieście.. Wciąż miałam nutkę niepewności. A co jeśli za miesiąc będę chciała uciekać stąd? Co będzie, gdy nie będę potrafiła wyczuć klimatu Gdyni? Tego rozpędu, gwaru, korków i braku sklepów “pod nosem”?! Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że “strach ma wielkie oczy”.
Bardzo przywiązuję się do ludzi, rzeczy, miejsc. Jestem pozytywnie nastawiona do nowości, ale wolę wszystko to co tradycyjne, sprawdzone, znane mi bardzo dobrze. 1 listopad 2013r. był wielkim przełomem. Zostawiłam wszystko za sobą, gdzieś w tyle… Rodzinę, pieska, jak dotąd ukochane Debrzno i.. wyjechałam 200 km dalej. Ktoś może powiedzieć, że to wcale nie daleko, ale… jednak należy pokonać te 3 godziny pociągiem. Jadąc do Gdyni nie dość, że byłam chora, to dodatkowo mega zestresowana.
Nocka w nowym mieszkaniu przebiegła bardzo stresująco i szybko. Już następnego dnia poszliśmy zwiedzać okolicę. Zachwyciło mnie bardzo to, iż do morza mamy tylko 300m od bloku. Byłam w raju ! Zawsze chciałam mieszkać nad morzem i… moje pragnienie się spełniło. Od razu wiedziałam, gdzie będę spędzała wakacyjne, słoneczne dni. Uwielbiam się opalać (tylko naturalnie, na słońcu, nie uznaję solarium i samoopalaczy), więc radość była wielka, skoro mam plażę tak blisko. Dzielnica bardzo mi się spodobała, nie tylko ze względu na bliskość plaży, ale przede wszystkim za spokój, neutralność ludzi, widok lasku przed oknem. Oczywiście minusy też są. Jednym z nich jest brak sklepów w pobliżu (mamy tylko dwa sklepiki osiedlowe, aptekę i pocztę), oraz odległość do centrum miasta. Ale za to autobusy jeżdżą co 20 minut, więc nie jest tak źle. Trzeba minusy zamieniać w plusy, aby się nie stresować niepotrzebnie.
Z dnia na dzień poznawałam Gdynię, nawiązywałam znajomości. Tu czuję się jak w domu. Wiem, że chcę tu mieszkać zawsze, mam nadzieję, że będzie to możliwe. Gdynia jest bardzo urocza i serdecznie zapraszam wszystkich do odwiedzania jak najczęściej.
Przeprowadzkę do Gdyni można nazwać białą kartką. Tu razem z mężem (wtedy z przyszłym mężem) zaczynaliśmy wszystko od nowa. Wspólne mieszkanie, dzielenie się obowiązkami, gotowanie, sprzątanie. Po jakimś czasie okazało się, że jestem dobrą Panią Domu, a mężusiowi smakują moje obiadki. Tak bardzo smakują, że zachwala je na każdym kroku i prosi o dokładki. Byłam zachwycona! Wielką radością jest słyszeć z ust męża słowa “Kochanie świetny obiad zrobiłaś”.
Tu rozpoczęłam studia magisterskie. Czyli kolejny krok do spełnienia moich planów. Jeden rok za mną, teraz czas na pisanie pracy oraz niebawem obronę. Właśnie w tym miejscu skończyłam również studium Terapeuta ds. uzależnień, czyli coś wspólnego z moją resocjalizacją. Tu chcę dalej rozwijać się, realizować te wszystkie punkty, które mam w głowie.
W Gdyni zaczęłam poważniej myśleć o blogowaniu. Moje posty są bardziej przemyślane, a zdjęcia robione dłużej i rozważniej. Tu poznałam wspaniałe blogerki, byłam na SeeBlogers.. Tu mam ochotę na coś więcej.. Na to, aby blog był moją dodatkową pracą, aby rozwijał się a ja razem z nim. Właśnie tu mam mnóstwo pomysłów na siebie, na życie.. Tu, w Gdyni czuje, że jestem szczęśliwa! Nie tylko z moim mężem, ale.. szczęśliwa i spełniona jako ja – Dagmara R.
Tu rozpoczęłam studia magisterskie. Czyli kolejny krok do spełnienia moich planów. Jeden rok za mną, teraz czas na pisanie pracy oraz niebawem obronę. Właśnie w tym miejscu skończyłam również studium Terapeuta ds. uzależnień, czyli coś wspólnego z moją resocjalizacją. Tu chcę dalej rozwijać się, realizować te wszystkie punkty, które mam w głowie.
W Gdyni zaczęłam poważniej myśleć o blogowaniu. Moje posty są bardziej przemyślane, a zdjęcia robione dłużej i rozważniej. Tu poznałam wspaniałe blogerki, byłam na SeeBlogers.. Tu mam ochotę na coś więcej.. Na to, aby blog był moją dodatkową pracą, aby rozwijał się a ja razem z nim. Właśnie tu mam mnóstwo pomysłów na siebie, na życie.. Tu, w Gdyni czuje, że jestem szczęśliwa! Nie tylko z moim mężem, ale.. szczęśliwa i spełniona jako ja – Dagmara R.
“Żeby plon mógł wznosić się ku słońcu trzeba pielęgnować go od samego ziarenka..”
Pięknie opisałaś ten okres adaptacji w nowym mieście, jak wspomniałaś strach ma wielkie oczy to prawda, świat do odważnych należy. Spełniłaś swoje marzenie kochasz Gdynię i morze, zasmakowałaś życia w większym mieście i zaakceptowałaś jego blaski i cienie. Życzę tobie i mężowi wszystkiego dobrego i spełnienia marzeń 🙂