#34 M.Witkiewicz, A.Rogoziński – “Biuro M”
Od kiedy przeczytałam książkę Magdaleny Witkiewicz – “Ósmy cud świata”, wiedziałam, że z wielką przyjemnością przeczytam kolejne pozycje tej autorki. Gdy w moje dłonie wpadło mi “Biuro M”, wiedziałam, że wieczór spędzę w miłym towarzystwie. W momencie, gdy książka była premierą czytałam wiele recenzji na jej temat, dlatego z wielką chęcią zatopiłam się w lekturze.
“Biuro M” to książka o ludziach poszukujących miłości. Barbara jest informatyczką i ma za sobą bagaż pełen doświadczeń. Żyje w miejscu, które przypomina jej o byłych partnerach, więc postanawia przeprowadzić się do Miasteczka. Zabiera ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i jedynego mężczyznę w jej życiu – kota Puszysława. Będąc w nowym miejscu trafia na ogłoszenie związane z pracą. Postanawia zgłosić się – okazuje się, że jest to praca w Biurze Matrymonialnym.
Jacek – drugi bohater książki również nie miał szczęścia w miłości, dlatego postanowił przeprowadzić się do Miasteczka. Los sprawia, że i on trafia do Biura Matrymonialnego, w którym zaczyna pracę.
Estera – koleżanka Basi z dzieciństwa. Na pozór lubiana, w rzeczywistości ‘żmija’. Między innymi przed nią Basia uciekła z poprzedniego miejsca zamieszkania, ponieważ kobieta odbiła jej trzech narzeczonych.
Od tamtej pory Barbara ucieka przed mężczyznami. Nie tylko swoimi byłymi! Po tym co ją spotkało przestała wierzyć w prawdziwą miłość i przyjaźń.
Basia i Jacek nie traktują swojej pracy poważnie. Nie wierzą, że takie biuro może połączyć dwoje osób tak mocno, że się oni w sobie zakochają. Mimo wszystko pracują jak należy i dają z siebie wszystko, by zadowolić klientów i szefową, która nie jest łatwą osobą. Po czasie okazuje się, że praca w biurze może okazać się fascynująca a przede wszystkim pełna niespodzianek.
Niestety jest jeden minus – zakończenie, którego zupełnie się nie spodziewałam. Z wielką chęcią przeczytałabym kolejną część przygód Jacka, Basi i innych… Wydaje mi się, że gdyby książka została zekranizowana – mogłaby powstać fajna, luźna, babska komedia.
Szkoda, że zakończenie inne niż się spodziewałaś, ale tak to niestety często bywa w książkach. 🙂
Czy inne zakończenie to minus? Nie raz się zdarza, że historia nie kończy się tak, jak to jakbym chciała, ale bardzo rzadko taki element psuje mi ogólny odbiór treści.